
Bot PC Centre
Użytkownicy-
Zawartość
23 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy
-
wiseman obserwuje zawartość → Bot PC Centre
-
Bot PC Centre obserwuje zawartość → wiseman
-
Bot PC Centre obserwuje zawartość → TomTom
-
TomTom obserwuje zawartość → Bot PC Centre
-
Już niedługo Niemcy, Francuzi, Włosi i mieszkańcy innych krajów zachodniej Europy nie będą potrzebowali pozwoleń, aby u nas pracować. Parę miesięcy później otworzymy się dla Rumunów, Bułgarów i, w ograniczonej liczbie, dla Ukraińców. "To prawdziwa rewolucja. Nigdy w swojej historii Polska nie była krajem imigracji zarobkowej. Od półtora roku mogą u nas swobodnie pracować tylko Brytyjczycy, Irlandczycy i Szwedzi, ale jest ich niewielu. Teraz cudzoziemców może pojawić się znacznie więcej" - prognozuje publicysta Rzeczpospolitej Jędrzej Bielecki. Według niego już 1 maja zostaną zniesione pozwolenia dla mieszkańców 12 krajów Unii Europejskiej, które do tej pory nie otworzyły swojego rynku pracy dla Polaków. Dziś w naszym kraju pracuje kilkanaście tysięcy Francuzów, niewiele mniej Włochów i czterdzieści tysięcy Niemców. W większości to właściciele firm i kadra zarządzająca koncernów. Inicjatywa rządu ma być oficjalnie ogłoszona pod koniec marca w trakcie organizowanej z władzami Danii konferencji o mobilności w Europie. "Być może to zachęci niektóre kraje dawnej "15" do rewanżu i zniesienia wymogu pozwoleń na pracę dla Polaków. Skłania się ku temu m.in. Finlandia, Hiszpania, Grecja. Ale ostateczne decyzje zapadną w kwietniu" - zaznacza Bielecki.
-
Pakt stabilizacyjny został podpisany wczoraj o 17:30. Trwające od godziny 14:00 rozmowy między Prawem i Sprawiedliwością, Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną zakończyły się powodzeniem. Informacje o tym jako pierwsza podała TV Trwam. Parafowanie umowy było relacjonowane wyłącznie przez dziennikarzy z Radia Maryja i TV Trwam. Dziennikarze innych mediów zostali zaproszeni dopiero na drugą konferencję, jednak na znak protestu wycofali się z niej. Na stanowisku pozostała tylko kamera Telewizji Polskiej. Konferencję prasową rozpoczął szef klubu PiS, Przemysław Gosiewski. Umowa zawiera projekty 144 ustaw podzielone na 21 dziedzin. Jak podkreśla Jarosław Kaczyński jest to umowa bardzo merytoryczna. Prezes PiS dodał, że stwarza ona nową sytuację i nowe perspektywy które umożliwią oczyszczenie i naprawę kraju. Roman Giertych powiedział, że 2 lutego to dzień, który wejdzie do historii i zakwestionuje układy Okrągłego Stołu. Dodał również, że podpisana umowa to przede wszystkim koalicja programowa, która była już postulowana dużo wcześniej. Andrzej Lepper nazwał umowę znaczącym kompromisem i uznał go za sukces trzech ugrupowań. Pakt stabilizacyjny ma obowiązywać przez rok i ma umożliwić uzyskanie bezpiecznej sejmowej większości, która ustabilizuje sytuację w Sejmie i pozwoli na przegłosowanie najważniejszych ustaw. Dla sygnatariuszy porozumienia to oznacza także oddalenie widma wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Jak zapowiadają przedstawiciele PiS-u, jeśli umowa między trzema ugrupowaniami będzie się układać dobrze, to być może przerodzi się ona w koalicję rządową. Umowa dotyczy m.in. wspólnego poparcia ustaw o Wojskowych Służbach Informacyjnych, biopaliwach, lustracji majątkowej, edukacji narodowej i Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Przemysław Gosiewski pytany przed podpisaniem paktu, czy jego partia musiała zrezygnować z konkretnych ustaw autorstwa PiS, odpowiedział, że każde porozumienie wymaga kompromisu.
-
Waldemar Pawlak zapowiedział, że w razie przyspieszonych wyborów Polskie Stronnictwo Ludowe wystartuje samodzielnie. Zdaniem prezesa PSL najbardziej prawdopodobne są wybory 19 lub 26 marca. Pawlak zaznaczył w Sygnałach Dnia, że wybory będą miały miejsce, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie będzie bało się porażki. Były premier skrytykował PiS za wybieranie doraźnych rozwiązań. Podkreślił także, że PSL interesują poważne negocjacje programowe. Pawlak dodał także, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby Donald Tusk zgodził się w październiku objąć urząd marszałka Sejmu.
-
O 17:15 zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. W chwili katastrofy w środku odbywały się Międzynarodowe Targi Gołębi Pocztowych, w których uczestniczyło około 500 osób (także spoza Polski). Pod gruzami budynku zginęło co najmniej 20 osób, a przynajmniej 100 jest nadal uwięzionych. Służby zaznaczają, że ofiar może być więcej. Na miejsce przyjeżdżają strażacy z okolicznych miast, m.in. z Częstochowy i Krakowa. Ściągany jest także specjalistyczny sprzęt i psy do wykrywania ludzi w gruzach budynków. Służby medyczne informują, że 100 osób zostało przewiezionych do szpitali w Chorzowie, Katowicach, Dąbrowie Górniczej, Piekarach Śląskich i Siemianowicach. Część z nich jest w stanie krytycznym. Według informacji TVN, przed godziną 19:00 zawaliła się druga część dachu hali. Choć początkowo podejrzewano, że przyczyną wypadku były zwały śniegu zalegające na dachu hali, zarządcy obiektu powiedzieli TVP, że dach był odśnieżany bardzo często. Stąd też pojawiają się spekulacje, że powodem katastrofy mogła być wada konstrukcji zbudowanej 6 lat temu hali. Informacje na temat ofiar można uzyskać pod numerami telefonów: (0-32) 255 52 91, (0-32) 256 56 01, (0-32) 207 79 01, (0-32) 205 71 01, (0-32) 228 30 30. Akcję ratunkową utrudnia niska temperatura – w Katowicach jest -15 stopni Celsjusza. Ratownicy obawiają się, że organizmy osób znajdujących się pod gruzami mogą ulec wychłodzeniu. Służby ratownicze będą próbowały unieść konstrukcję dachu za pomocą specjalistycznego sprzętu. Ma to ułatwić wyciąganie osób znajdujących się pod gruzami. Aktualizacja, 29 stycznia 2006, 12:45 W katastrofie do jakiej doszło w Chorzowie zginęło conajmniej 66 osób (w tym dwoje dzieci i dwóch obcokrajowców). Większość zmarłych osób zginęła w chwili tragedii lub chwilę po niej. 144 osoby są ranne. W szpitalach przebywa w tej chwili ponad 120 osób. Ostatnią żywą osobę ratownicy wynieśli spod gruzów między godziną 21 a 22. Wśród osób poszkodowanych jest prawdopodobnie 13 obcokrajowców. Według wcześniejszych informacji w szpitalach przebywa 2 Niemców, 2 Czechów i 1 Belg. Zdaniem ministra Ludwika Dorna oraz ministra Zbigniewa Religi, akcja jest bardzo dobrze skoordynowana. Do służb ratunkowych z innych krajów został wystosowany list, że polskie siły są wystarczające. Akcja ratunkowa jest kontynuowana. Jednak zdaniem dowódcy szanse na znalezienie kogoś żywego są bliskie zeru. Aktualizacja, 29 stycznia 2006, 14:30 W czasie zakończonej przed chwilą konferencji prasowej prezydent Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową, która potrwa dziś od godziny 16 do środy włącznie. Prezydent podziękował biorącym udział w akcji za ich poświęcenie, a rodzinom ofiar złożył wyrazy współczucia. Z całego świata napływają kondolencje. Wyrazy współczucia złożyli między innymi premier Słowacji, prezydent Francji i prezydent Rosji. O tragedii pamiętał również papież Benedykt XVI. Aktualizacja, 29 stycznia 2006, 18:05 Akcja ratunkowa została zakończona. Spod gruzów wyciągnięto 66 osobę. Na dachu Międzynarodowych Targów Katowickich zalegała półmetrowa warstwa śniegu - to ona była prawdopodobną przyczyną tragedii. Niemieccy eksperci twierdzą jednak, że dach zawalił się w wyniku naprężeń, do jakich doszło w wyniku dużej różnicy temperatur pomiędzy wnętrzem budynku a powietrzem na zewnątrz. Niebawem rozpocznie się konferencja prasowa zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich. Aktualizacja, 29 stycznia 2006, 19:00 W czasie konferencji prasowej, pełnomocnik zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich powiedział, że dach był odśnieżany od grudnia. "Dokumentacja w tej sprawie została zabezpieczona" - dodał. Aktualizacja, 30 stycznia 2006, 11:20 O godzinie 9 rano w tyskim szpitalu zmarła kolejna, już 67 ofiara katastrofy. Jest to najprawdopodobniej mieszkaniec Zamościa, u którego stwierdzono zmiażdżenie miednicy oraz rozległy krwotok wewnętrzny (to on był najpewniej przyczyną śmierci). Wojewodowie zarządzili kontrolę ilości śniegu zalegającego na dachach budynków wielkopowierzchniowych - w szczególności na halach, hipermarketach, basenach i szkołach. Szkoda, że dopiero teraz... Źródło: Wikinews, Polska Agencja Prasowa, Informacyjna Agencja Radiowa, Konferencja prasowa w MSWiA, Konferencja prasowa w Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, Konferencja prasowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego
-
Zespół Ich Troje wygrał organizowane przez TVP ogólnopolskie eliminacje do tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji, który odbędzie się w Atenach. Grupa pokonała 14 innych wykonawców, którzy walczyli o wyjazd na finał festiwalu. Oprócz stałego składu grupy Ich Troje (Michał Wiśniewski, Jacek Łątwa i Ania Świątczak) na scenie utwór Follow my heart wykonywały także byłe wokalistki zespołu, Magdalena Pokora i Justyna Majkowska oraz Real McCoy. Ich Troje to jedyna polska grupa, która będzie reprezntować nasz kraj po raz drugi w konkursie Eurowizji. Poprzednio w 2003 roku w Łotwie zajęła 7 miejsce. W tegorocznych eliminacjach wzięło udział 15 artystów, m.in. Maciej Silski i Sławomir Uniatowski. Pojawiło się też wielu debiutantów. Po raz pierwszyw eliminacjach uczestniczyli także wykonawcy spoza Polski.
-
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński odwołał zaplanowane na dzisiaj spotkanie z liderami Platformy Obywatelskiej, Donaldem Tuskiem i Janem Rokita. Celem spotkania miała być rozmowa na temat sytuacji politycznej w Polsce oraz roli prezydenta w rozwiązaniu trwającego kryzysu. Decyzję Kaczyńskiego ogłosił Szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański. W wygłoszonym oświadczeniu Urbański stwierdził, że powodem odwołania spotkania są "wypowiedzi głównych liderów Platformy Obywatelskiej, które ewidentnie wskazują na to, że to spotkanie miało się odbyć w atmosferze, która nie licuje ani z powagą tego urzędu, ani z sytuacją i oczekiwaniami Polaków". Urbański dodał, że "część polityków Platformy Obywatelskiej upatrywała w tym spotkaniu innych celów, które nie licują z obecną sytuacją". Urbański powiedział także, że prezydent daje czas na wyciszenie emocji oraz proponuje by spotkanie odbyło się jutro. Podczas konferencji prasowej, liderzy Platformy Obywatelskiej poinformowali, że udadzą się na to spotkanie. "24-godzinną zwłokę traktujemy jako czas, który pozwala panu prezydentowi przygotować się do udzielenia jednoznacznych odpowiedzi" - stwierdził Jan Rokita. "Chodzi nam o to, by chaos zastąpić porządkiem. Bez prezydenta RP nie da się tego zrobić, dlatego idziemy jutro do niego" - powiedział Rokita. Politycy PO dodali, że chcą zapytać Lecha Kaczyńskigo także o możliwość rozwiązania parlamentu i przeprowadzenia wcześniejszych wyborów.
-
Trwają sejmowe spory nad nowym budżetem. Dziś w późnych godzinach popołudniowych odbyło się głosowanie nad skróceniem procedury pracy nad projektem budżetu na rok 2006. Wniosek formalny o głosowanie nad skróceniem procedury złożony przez przewodniczącego LPR Romana Giertycha został pierwotnie odrzucony przez marszałka Sejmu Marka Jurka, lecz ok. godz. 19.00 został przyjęty przez prowadzącego obrady wicemarszałka Marka Kotlinowskiego i przegłosowany przez Sejm. Wniosek został przyjęty zdecydowaną większością głosów. Za przyjęciem głosowało 246 parlamentarzystów, przeciw było 11, od głosu wstrzymała się 1 osoba, co oznacza, że do III czytania i głosowania nad budżetem może dojść już w najbliższą sobotę. Do głosowania doszło w momencie, gdy na sali obrad znajdowała się zaledwie mała grupka posłów PiS, a większość stanowiła opozycja. W trakcie głosowania doszło od niezwykłej sytuacji. Na salę obrad wkroczył marszałek Jurek i chciał odebrać Markowi Kotlinowskiemu prowadzenie obrad. Zarzucił mu naruszenie sejmowego regulaminu, jednak wicemarszałek odmówił, tłumacząc, że marszałek wraz z Prezydium Sejmu powierzył mu wcześniej prowadzenie obrad w tym czasie. Wcześniej procedurę głosowania chciał zatrzymać przewodniczący PiS Przemysław Gosiewski, ale wicemarszałek Kotlinowski, po kilku upomnieniach, nie udzielił mu głosu i wyłączył mikrofon. Oburzony zachowaniem wicemarszałka Jurek komentował w późniejszych wywiadach, że doszło do bardzo ciężkiego złamania prawa i trzeba wyjaśnić konsekwencje, które powinny z tego wynikać. Nazwał też działania opozycji zamachem stanu i uzurpacją władzy. Premier Kazimierz Marcinkiewicz nazwał sytuację w Sejmie zatrważającą, a Przemysław Gosiewski powiedział, że doszło do drastycznego złamania regulaminu, naruszenia uprawnień marszałka i zasad funkcjonowania Sejmu". Marszałek Marek Jurek, na wniosek klubu parlamentarnego PiS, przerwał obrady Sejmu do czwartku. Opozycja przygotowuje wniosek o odwołanie go z pełnionej przez niego obecnie funkcji, argumentując, iż to nie wicemarszałek Kotlinowski, a marszałek Jurek dopuścił się naruszenia przepisów Regulaminu Sejmu, a także nieposzanowania obyczaju parlamentarnego. Wniosek ten prawdopodobnie poprą wszystkie partie oprócz PiS.
-
Kiedy projektowano warszawskie metro, stacje Pl. Konstytucji oraz Muranów znajdowały się w planach budowy. Później jednak zrezygnowano z ich budowy, a głównym powodem były oszczędności. Wielu urbanistów i specjalistów uważało, że to błąd, i że w centrum miasta metro powinno zatrzymywać się częściej, tak jak jest to na przykład między stacjami Centrum i Świętokrzyska. Niespodziewanie w poniedziałek Zarząd Transportu Miejskiego zapowiedział, że odbędą się przetargi na budowę tych dwóch stacji, a mają być gotowe najpóźniej do końca roku 2008. Stacja Plac Konstytucji znalazłaby się pod Marszałkowską koło Wilczej, natomiast stacja Muranów pod Andersa między Anielewicza a Franciszkańską. To tylko wstępne ogłoszenie informacyjne - stwierdza jednak rzecznik warszawskiego metra, Grzegorz Żurawski. Mimo iż budowa tych stacji nie znalazła się w planach budżetu miasta na rok bieżący, to przepisy pozwolą na rozpisanie przetargu na ich budowę jeszcze w tym roku. Wysłano je w ostatnich dniach zeszłego roku, bo przepisy nakazują, żeby uprzedzać o większych przetargach, które zamierza się zorganizować w roku następnym - tłumaczy rzecznik. Dzięki temu wcześniej będzie można zacząć budowę i również ją ukończyć. Każda stacja będzie kosztować około 70-90 milionów złotych i będzie wiązała się niewątpliwie z utrudnieniami w ruchu, szczególnie na ulicy Marszałkowskiej. Inwestycja ma potrwać około 20 miesięcy i zakończyć się przed upływem roku 2008.
-
Saddam Husajn wyznał swoim adwokatom, że gdyby został skazany na śmierć za zbrodnie wojenne, wolałby być rozstrzelany przez pluton egzekucyjny niż powieszony - poinformował amerykański dziennik Washington Times, cytując obrońcę byłego prezydenta Iraku. W rozmowie z dwoma swymi adwokatami, przeprowadzonej 7 grudnia w podziemiach sądu w Bagdadzie, Saddam powiedział, że wciąż jest naczelnym wodzem irackich sił zbrojnych i pluton egzekucyjny byłby właściwym sposobem wykonania wyroku na dowódcy. Obszerne fragmenty rozmowy zrelacjonował amerykańskim dziennikarzom jeden z obrońców, Isam Ghazzawi. Drugim rozmówcą Saddama był Ramsey Clark, były prokurator generalny USA, który niedawno dołączył do zespołu obrońców eksdyktatora. Nie boję się śmierci. Oczywiście, że nie jestem winny, ale wiem, że oni chcą mojej głowy - powiedział im Saddam. Były prezydent Iraku jest oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnię ludobójstwa i zbrodnie wojenne. W pierwszym procesie, który zaczął się 19 października zeszłego roku, odpowiada razem z siedmioma współpracownikami za masakrę 148 szyitów z Dudżailu, dokonaną z zemsty za zamach na dyktatora w tym miasteczku w roku 1982. Proces Saddama Husajna ma być wznowiony 24 stycznia.
-
Dzisiaj łódzki sąd okręgowy skazał na 25 lat więzienia trzech morderców 13-letniego Damiana z Pabianic. Oskarżeni to 19-letni Przemysław S. oraz 18-latkowie - Krzysztof K. i Michał P. Damian zginął 2 stycznia 2004 roku. Jak ustalił sąd chłopiec wyszedł wieczorem na spacer z psem. Oskarżeni stali na klatce z koleżankami. Poszli za nim prawdopodobnie dlatego, że nie spodobało im się zachowanie trzynastolatka. Psa przywiązali, a Damiana uderzyli tak mocno, że zemdlał. Następnie związali mu ręce i nogi kablem znalezionym w śmietniku, a Przemysław S. zacisnął pętle wykonaną ze sznura do suszenia bielizny. Prokurator Grażyna Kowalska-Gaweł domagała się kary 25 lat więzienia dla Przemysława S., a dla pozostałych oskarżonych tylko 15 lat. Sędzia Izabela Dercz uznała jednak, że nie ma powodu by różnicować kary. Młodsi oskarżeni widzieli co robi ich starszy kolega, a nie przeszkodzili mu w tym lecz pomagali. Wyrok sądu nie jest prawomocny. Sąd zdecydował, że mordercy będą mogli ubiegać się o warunkowe zwolnienie dopiero po odbyciu 20 lat kary. Obrońcy zdecydowali, że będą wnosić o apelację.
-
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, około godziny ósmej rano rosyjski Gazprom rozpoczął zakręcanie kurka z gazem dla Ukrainy. Odcięcie dopływu gazu spowodowane jest nieprzedłużeniem umowy między obydwoma krajami na dostawy gazu. Głównym powodem niepodpisania umowy jest drastyczna podwyżka cen dla ukraińskiego Naftohazu, spowodowana, według Rosjan, zerwaniem sojuszu z Rosją. Według nich, teraz, kiedy Ukraina jest już wśród krajów zachodnich, należy narzucić jej wolnorynkowe ceny, co wiąże się z ponad 5-krotną podwyżką. Rząd Ukrainy nie chciał się na to zgodzić, zaproponował rozłożenie podwyżki na lata, rząd na Kremlu jednak odmówił. Ostatnia wersja oferty gwarantowała Ukrainie kontynuację dostaw gazu przez pierwszy kwartał 2006 roku po starej cenie. Właściwa podwyżka miała nastąpić od drugiego kwartału. "Ukraina odrzuciła tę opcję, co pokazuje, że ukraińskie władze wcześniej zaplanowały konflikt: to jest mieli zamiar wykorzystywać albo po prostu ukraść gaz przeznaczony dla europejskich klientów" - powiedział przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprijanow. Przerwanie dostaw na Ukrainę mogło, według ekspertów, zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Polski i ciągłości dostaw gazu do Polski. Rosjanie zapewniają jednak, że nie wpłynie to na dostawy surowca do Europy Zachodniej.
-
Prezydent Lech Kaczyński przychyli się do wniosku rządu i podpisze decyzję o pozostaniu polskich żołnierzy w Iraku. Informację taką podał sekretarz stanu w kancelarii prezydenta, Maciej Łopiński. Ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Prezydent ma również w najbliższym czasie powołać skład nowej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Łopiński nie chciał powiedzieć, czy w gremium tym znajdzie się Jarosław Kaczyński.
-
Według Gazety Wyborczej, ojciec Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja, przygotowuje listę dziennikarzy nieprzychylnych jego rozgłośni. Salon kłamców, jak określił listę Rydzyk, ma być przedstawiony w najbliższym czasie. Swój zamiar ojciec Rydzyk przedstawił wczoraj na antenie radia. Podczas audycji skrytykował on tygodnik Wprost za artykuł z ostatniego numeru, pt. Prymas Rydzyk, oraz dziennik Fakt, który pisał o ośrodku wypoczynkowym redemptorystów, w którego budowie ma brać udział Tadeusz Rydzyk. Jak pisze Gazeta Wyborcza, Radio Maryja prowadzi stały monitoring informacji nieprzychylnych mediom Rydzyka. Podczas mszy z okazji czternastolecia radia, na ołtarzu złożono około 20 tysięcy tekstów prasowych szkalujących rozgłośnie i jej dyrektora.
-
McLaren i BMW jako pierwsze stajnie przystąpiły do większych testów, przygotowujących do sezonu 2006. Najlepszy czas na torze Circuit de Catalunya, niedaleko Barcelony, uzyskał Gary Paffett za kierownicą bolidu MP4-20 z silnikiem V8 Mercedesa. Brytyjczyk dostał kolejną szansę poprowadzenia bolidu Formuły 1 po zdobyciu w tym roku tytułu w serii DTM. Stratę rzędu 0,079 s do Paffetta zanotował Alex Wurz, który jest etatowym kierowcą testowym zespołu McLaren. Austriak zdołał pokonać jednak tylko 10 okrążeń z powodu problemów technicznych. Poza dwoma kierowcami McLarena na torze znalazł się także, debiutujący w barwach stajni BMW Sauber (wcześniej jeździł już jednak dla Saubera w sezonach 2001-2003), Nick Heidfeld. Dla Niemca jest to pierwszy kontakt z bolidem od czasu odniesienia kontuzji, która wyeliminowała go z ostatnich wyścigów sezonów. Heidfeld pokonał łącznie 30 okrążeń tracąc do Paffetta 0,7 s. Zespół wystawił bolid Sauber C24 z wbudowaną, nową jednostką BMW V8. Jutro w testach wezmą także udział zespoły: Toyota, Red Bull, Toro Rosso i Williams.
-
Mistrz świata WRC z 2001 roku, Brytyjczyk Richard Burns, umarł w wieku 34 lat na guza mózgu, dokładnie w czwartą rocznicę wygrania zawodów World Rally Championship. Dzielnie walczył z chorobą do samego końca. „Non omnis moriar”, mógłby śmiało powiedzieć. Kłopoty zdrowotne Richarda Burnsa rozpoczęły się od rajdu Walii na Mistrzostwach Wielkiej Brytanii w 2003 roku. Podczas wyścigu zemdlał za kierownicą swojego samochodu. Od tamtej pory nie brał udziału w zawodach rajdowych. Przeprowadzona diagnoza wskazała na guza mózgu. W kwietniu przeszedł operację. Potem poddawał się zabiegom chemio- i radioterapii. Latem 2004 roku, gdy jego stan zdrowia uległ poprawie, opuścił szpital. Jednak po sześciu miesiącach zaczął czuć się coraz gorzej. W ostatnich dniach zapadł w śpiączkę. Data pogrzebu zostanie niebawem zapowiedziana. Richard Burns urodził się 17 stycznia 1971 roku w Reading, w Wielkiej Brytanii. Jego pierwszy kontakt z samochodem miał miejsce w wieku ośmiu lat. Wtedy jego ojciec, Alex, pozwolił mu pokierować samochodem marki Triumph w polach w pobliżu ich domu. Pierwszy raz za kierownicą rajdowego samochodu zasiadł w 1988 roku. Dziesięć lat później odniósł pierwsze zwycięstwo w jednym z rajdów World Rally Championship. W 1999 roku zajął drugie miejsce w klasyfikacji końcowej WRC, zaś w 2001 wygrał całe zawody. Był pierwszym Brytyjczykiem, któremu udała się ta sztuka. Startował wówczas z ekipą Subaru. Sygnowaną jego nazwiskiem, znaną i uważaną powszechnie za bardzo dobrą grę wyścigową „Richard Burns Rally” można w tym miesiącu nabyć wraz z jednym z pism komputerowych.